Jestem Polką i jestem z tego dumna!

Jestem Polką i jestem z tego dumna!


Od kiedy wyemigrowałam zrobiłam się bardziej wrażliwa na słowa kluczowe związane z polskością. Czuję też sympatię do wszystkiego co polskie. Kiedy widzę polskie jedzenie, to naprawdę nie ma wielkiego znaczenia czy w Polsce jadłam wafelki Familijne, bo bez zastanowienia wrzucam je do koszyka. Kiedy spotykam Polaków, zawsze staram się ich pozdrowić, pogadać, no wiesz – pokazać że mamy wspólne pochodzenie.

Kilka dni temu rzucił mi się w oczy wywiad z Czesławem Mozilem, o znamiennym tytule “Polacy często uważają się za lepszych niż przybysze z innych krajów i są rasistami”. Najpierw się wściekłam i stwierdziłam, że nie będę czytać tego jak sądziłam beznadziejnego artykułu.
Następnego dnia, w nawiązaniu do tego wywiadu chłopak mi zwrócił uwagę, że może jednak Czesław ma trochę racji i przypomniał o kilku sytuacjach. W końcu wywiad przeczytałam. Jest genialny, tylko tytuł ma beznadziejnie tendencyjny.
Kolejnego dnia na twitterze jedna z bardziej znanych blogerek emigrantek, napisała że największą przyjemność jej sprawia, kiedy Anglicy nie mogą zgadnąć kim jest po akcencie. To niewinne stwierdzenie…

…było jak wyciągnięcie zawleczki

Dlaczego my Polacy jesteśmy tak cholernie zakompleksieni? Dlaczego wstydzimy się naszego pochodzenia? Komu i co chcemy ciągle udowadniać?

Przyznam, że kiedy pierwszy raz mieszkałam w Londynie kilka lat temu i nikt nie mógł zgadnąć skąd pochodzę, bo nie mam typowego polskiego lica, byłam bardzo zadowolona.
Kiedy się przeprowadzaliśmy i ciągle słyszałam “Tylko uważaj na Polaków”, “Unikaj polskich dzielnic” itd to nie widziałam jeszcze w tym nic złego.
Kiedy słyszałam jak Polacy z niejaką wyższością wypowiadali się, że niepotrzebnie Anglia otworzyła granice dla Rumunii i Bułgarii, nie obchodziło mnie to jakoś szczególnie.

Rasizm, zakompleksienie, klapki na oczach – nazwij to jak chcesz

Jakiś czas temu poszłam na spotkanie dla coachów. Było tam bardzo międzynarodowe towarzystwo, w tym dwóch Polaków, profesjonalnych coachów. W pewnym momencie sytuacja zrobiła się bardzo dziwna – staliśmy tylko we trójkę, ja mówiłam po polsku, ale oni powiedzieli, że wolą raczej po angielsku. Dostałam po wizytówce (imiona i nazwiska mieli zangielszczone), dali do zrozumienia, że nie chcą być identyfikowani z Polską, i odeszli.

Miałam ogromne szczęście spotkać w pracy Bena, który nauczył mnie być dumną ze swojego pochodzenia. Pamiętam to jak dziś, kiedy siedzieliśmy na lunchu i powiedziałam mu, że muszę znaleźć jakiegoś dobrego nauczyciela, który pomoże mi się pozbyć mojego beznadziejnego akcentu. Ben, który jest Brytyjczykiem z krwi i kości, powiedział mi, że tego nie rozumie. On uważa, że to super że ludzie mają różne akcenty i on na przykład ma akcent z New Castle, który przecież też brzmi obco w Londynie. Powiedział też, że zna dużo Polaków, przyjaźni się z kilkoma i nie rozumie, dlaczego tak bardzo chcemy wymazać swój kraj z życia.
Zrobiło to na mnie ogromne wrażenie. Długo we mnie pracował ten temat i stwierdziłam, że on ma rację. Do cholery.

Umówmy się, po kilku latach mieszkania w Anglii, USA czy Niemczech nie staniesz się Anglikiem, Amerykaniniem czy Niemcem.

To kim jesteś?

Jako psycholog obawiam się, że tu wcale nie chodzi o Polskę. Obstawiam, że Ci ludzie po prostu nie akceptują siebie, źle się ze sobą czują i szukają na to remedium. Próbują uciec od siebie i od swoich problemów.

Niestety mam bardzo złą wiadomość. Nie da się uciec.
Trzeba to przyjąć. W języku angielskim jest na to cudowne określenie – embrace, które oddaje to w pełni.

Kiedy nauczysz się akceptować swoje porażki i potknięcia, zrozumiesz, że to samo może się przytrafić innym.

Nikt i nic nie jest doskonałe, żaden kraj i żadna nacja.

Wypieranie się korzeni tylko spycha Cię w samotność.

Jestem Polką i jestem z tego dumna. A Ty?

Photograph by MyHomeDeco