Weekend w Prowansji – właśnie tego mi było trzeba!

Weekend w Prowansji – właśnie tego mi było trzeba!


20131201_14475420131130_143433Mniej więcej 5 tygodni temu poczułam zew, co oznaczało że muszę zaplanować jakąś wycieczkę. W tej wyszukiwarce wybrałam daty, w miejsce destynacji wpisałam ‚everywhere’ i w ten sposób dostałam listę lotów, od najtańszych do Finlandii czy Niemiec, do najdroższych – Meksyk, Kuba itp.

Francja była dość tania, ale też nie najtańsza, ale bardzo lubię francuską kuchnię, więc padło na Marsylię. Bilety dla dwóch osób, w dwie strony kosztowały 112 funtów. Do tego postanowiliśmy wypożyczyć samochód (42 funty), ponieważ chcieliśmy się przejechać po okolicy, która jak wynikało z przewodnika – jest zjawiskowa. Oj mieli rację, mieli.

Tak w ogóle to znaleźliśmy idealny przepis na wypad weekendowy: samolot mieliśmy o 8:30 rano z London Gatwick, musieliśmy wyjść z domu o 6.10. Powrotny samolot zabukowaliśmy na 21:50, ale że jest różnica czasów to byliśmy na London Stansted o 22:50. Z soboty na niedziele spaliśmy za to od 23 do 10 rano dnia następnego, bo stwierdziliśmy, że najważniejsze w takim wypadzie to odpocząć, a nie się zarżnąć do upadłego przy zwiedzaniu. Szczególnie że pogoda jakoś szczególnie nie rozpieszczała ;)

Taką mniej więcej wymyśliliśmy trasę:

trasa

W Marsylii w centrum wylądowaliśmy około 11.30, zjedliśmy śniadanie w porcie, przeszliśmy się po pobliskim markecie i ruszyliśmy do Cassis. Droga była malownicza:

20131130_143433

Cassis to śliczna, mała miejscowość otoczona górami, do której jedzie się bardzo stromą, emocjonującą ścieżynką :)

20131130_153641

Hotel postanowiliśmy zabukować w Avignon i był to strzał w dziesiątkę! Avignon to piękne, historyczne i bardzo zadbane miasteczko. Chodniki wiją się między kamienicami bez końca, a wszystko to wygląda jak z francuskiego filmu. I miejsca do parkowania są też zjawiskowo małe ;) Całą niedzielę szwędaliśmy się po mieście – zwiedzaliśmy Pałac Papieży, gdzie nawet kupiliśmy sobie polski (sic!) elektroniczny przewodnik – to było super. Potem poszliśmy na słynny most w Avignionie który urywa się w połowie rzeki… popołudniu obiad i około 18.30 wyruszyliśmy w drogę powrotną na lotnisko.

Chcę tak spędzać więcej weekendów!

20131201_144754