Skopje, miasto kontrastów i absurdów
Pierwsze co mnie uderzyło po wyjściu z samolotu w Macedonii, to zapach powietrza. Górski, świeży.
A potem było już tylko gorzej…
W sobotę rano, kiedy poszliśmy na spacer, nie mogłam opanować rozczarowania. Jestem rozpuszczoną turystką, chciałam oglądać zabytki i piękne landszafty, a miałam przed oczami szare blokowiska i wielkie kontrasty. W centrum miasta sąsiadują ze sobą prowizorycznie sklecone domy z blachy falistej i nowe bloki ze szklanymi balkonami. Ściana w ścianę.
I kiedy tak szliśmy, a ja nie mogłam sobie poradzić ze swoim rozczarowaniem, to nagle poczułam zapach. Jakże znajomy zapach liści! Jeszcze kiedy mieszkałam w Polsce uwielbiałam jesienią brodzić butami w liściach. Wiesz o co mi chodzi:D? Niestety w Londynie nie ma takiej możliwości.
Wtedy trochę oprzytomniałam i zrozumiałam, że to tego miasta trzeba podejść z otwartym sercem i zrozumieniem. Tak jak do Warszawy ;-)
>>Jedziesz do Skopje? Zajrzyj też do artykułu o Kanionie Matka<<
Skopje trzeba pokochać za ułomność, za niedoskonałość i za hart ducha. Za to, że jest brzydkie i szczyci się tą brzydotą.
Dla przykładu poniżej na zdjęciu dworzec główny międzynarodowy w Skopje. Wygląda okropnie, ale trzeba zaznaczyć, że czuliśmy się tam zupełnie bezpiecznie. Nie widzieliśmy też ani jednego bezdomnego.
A to jest centrum miasta. Nie mogliśmy pojąć o co chodzi z tymi statkami na rzece, bo to jest tylko jeden z wielu.
Właściwie można powiedzieć, że duża część miasta tak wygląda – w trakcie przebudowy, ogrodzone, w połowie rekonstrukcji.
Niezbyt ładne, ale starają się ;-)
Skopje to miasto pominków, które mam wrażenie są rozstawione co 5 metrów (serio!) i ogromnych budynków, które zostały niedawno, z rozmachem zbudowane.
Jeśli masz sentyment do Polski lat 90. to pokochasz Skopje od pierwszego wejrzenia.
Wszystko tam jest jeszcze dzikie, niezdobyte, niezszargane ujednoliconą Unią Europejską.
Ludzie są niesamowicie mili i ciągle uśmiechnięci. Co bardzo niezwykłe, wszyscy mówią po angielsku – kierowcy autobusów, sprzedawcy na targowisku czy kelnerzy.
Generalnie jest tanio, taniej niż w Polsce. Dwie kawy na mieście kosztują kilka złotych. Obiad dla dwóch osób w restauracji – kilkanaście. Bilet na autobus miejski też grosze.
Kierowca autobusu miejskiego palił papierosy w trakcie prowadzenia pojazdu. W ogóle bardzo dużo ludzi pali w Macedonii, widać to na każdym kroku.
Skopje jest podzielone rzeką na dwie części – muzłumańską i prawosławną. Bardzo polecam Ci spacer po muzłumańskiej części. W rejonie bazaru, kilka uliczek uchowało się przed trzęsieniem ziemi. Są piękne :-)
Widok z dziedzińca kościoła prawosławnego, meczet w tle.
Tuż koło bazaru jest kilka malutkich restauracyjek, gdzie można zjeść świeżutki burek na śniadanie, popić ajranem, dołożyć do tego dwie herbaty i dwie kawy i zapłacić 20 złotych. My wzięliśmy burek z serem i mięsem, PYCHA. Musisz to zjeść!
Nie starczyło nam czasu na to, aby pojechać (autobusem miejskim) na górę na której znajduje się Krzyż Millenium, który góruje nad miastem, a stamtąd kolejką wysokogórską na wierzchołek góry. Wystarczy wsiąść w autobus miejski na dworcu i po 20 minutach będziesz w innym świecie.
No właśnie. Jesteśmy w 100% przekonani, że Macedonia to świetny kraj na road trip. Kiedy szykowałam się na ten weekend i szukałam inspiracji w internecie nigdzie nie znalazłam czegoś co odkryliśmy sami i co byłoby super jednodniową wycieczką. Bo wystarczy wyjechać 2 kilometry za miasto, i zaczyna się magia…