Jak w Londynie nauczyłam się networkingu

Jak w Londynie nauczyłam się networkingu


… czyli w zasadzie chcę Wam napisać, jak nauczyłam się w Londynie zawierać znajomości.

Najpierw postaram się wyjaśnić co oznacza networking w Anglii, potem opowiem jaka była moja droga do zupełnie swobodnego podchodzenia do obcych ludzi i rozmawiania o swoim projekcie, aby na koniec podać kilka przykładów miejsc gdzie można w Londynie pójść i poznać ludzi którzy mogą wspomóc radą i podzielić się doświadczeniem lub pasją.

Zacznę może od tego, że w Anglii popularne są tak zwane „Friday drinks”, czyli drinki pod koniec tygodnia, na które często wybiera się cała firma. W każdy piątek, i czwartek tak na dobrą sprawę, kiedy wracam z pracy, widzę puby wypełnione po brzegi osobami, po których widać, że właśnie wyszły z pracy. Poluzowane krawaty, laptopy w nogach i szklanka piwa w ręku. Wydaje mi się, że właśnie ta kultura swobodnej rozmowy „o dupie Maryni” przy piwku daje świetny podkład do spotkań networkingowych, gdzie z kieliszkiem wina wymieniasz się wizytówkami z totalnie obcymi ludźmi, zupełnie swobodnie konwersując najpierw o pogodzie, aby od planów na weekend przejść do opowieści o tym, skąd wziąłeś kasę na rozwój startupu. Rozmówcy są zrelaksowani, wymieniają się wizytówkami, następnego dnia odnajdują na linkedinie, po czym wymieniają mailami i konkretnymi informacjami np. gdzie można zapisać się na spotkania mentoringowe w Google Campus, albo skąd można ściągnąć darmowe podręczniki do coachingu. To wszystko przykłady z mojego życia wzięte.

>> Zajrzyj do tekstu – Co, gdzie i jak, konkrety o spotkaniach w Londynie<<

Jak się przygotować do spotkania networkingowego?

Kiedy idziesz na takie spotkanie, musisz się zastanowić nad 3 zdaniami o sobie, bo każdy zada Ci pytanie – what do you do? rozumiane jako czym aktualnie się zajmujesz i chciałbyś się ze mną tym podzielić? Ja na przykład mówiłam z uśmiechem, że mam dzienną pracę i nocne hobby, co ściągało uwagę rozmówcy i było moim unique selling pointem na ostatnim spotkaniu, dlatego że następnego dnia rano dostałam kilka maili z życzeniami aby moje nocne hobby obróciło się w dobrze prosperującą firmę ;-)

Do tego bardzo polecam wzięcie wizytówek, bo są super przydatne jako souvenir na koniec rozmowy. Gwarantuję Ci, że 90% osób, którym dasz wizytówkę, odnajdzie Cię na linkedinie i napisze krótką wiadomość o tym, że miło było Cię poznać. Ty zrób to samo, a pomoże Ci to nie dać się zapomnieć.

Jeśli jesteś nieśmiały tak jak ja i podchodzenie do zupełnie obcych osób nie jest dla Ciebie rutyną codzienności, polecam rzecz następującą. Idź do baru (tak, zawsze jest bar), kup sobie kieliszek wina/szklankę piwa, odwróć się do sali, rozejrzyj i poszukaj kogoś kto stoi i się rozgląda. To jest osoba, która tak samo jak Ty zastanawia się co ze sobą robić. Rusz do niej bez zastanowienia, podejdź, szeroko się uśmiechnij i przedstaw w kilku słowach. Pozwoli Ci to przełamać pierwsze lody, a do każdej kolejnej osoby podejdziesz już znacznie pewniej. Także dlatego, że w międzyczasie wypijesz ten kieliszek wina. Ja dokładnie tak zrobiłam na ostatnim spotkaniu i ta pierwsza osoba w moim przypadku okazała się mentorem młodych startupów w Googlu. Wspaniały zbieg okoliczności, bo to była najbardziej wartościowa rozmowa ze wszystkich, które przeprowadziłam przez kilka godzin tego wieczoru.

Z jednej strony czytam co napisałam i widzę, że piszę oczywiste oczywistości, ale z drugiej bardzo żałuję, że ktoś mi tego nie powiedział rok temu kiedy uczyłam się czym jest networking w Londynie. Moje życie byłoby o wiele łatwiejsze, bo na pierwszym takim evencie około 12 miesięcy temu, stałam jak ta koza w kącie i zastanawiałam się co mam ze sobą zrobić.

Co jeszcze charakterystyczne na tych spotkaniach, nikt nie boi się opowiadać o swoim pomyśle ze szczegółami, bo masz właściwie pewność, że ludzie z którmi rozmawiasz pracują nad swoimi projektami i ostatnia rzecz jaką mają w głowie, to ukraść Ci Twój pomysł. Poza tym jeśli nie powiesz co Ci jest potrzebne i czym się zajmujesz, po prostu wyjdziesz z takiego spotkania z pustymi rękami i poczuciem straconego czasu. Jeśli chcesz coś dostać, najpierw naucz się dawać coś z siebie.

Acha, najważniejsze – polecam chodzić samemu. Unikniesz pokusy uwieszania się na kimś. W 100% sprawdzone.

Nie będę udawać że jestem jakimś gigantem networkingu, ale krótko opowiem Wam co zyskałam dzięki takim spotkaniom:

  • Poznałam grupę osób, początkujących coachów, które zaoferowały mi darmowy coaching
  • Dostałam propozycję i przez chwilę byłam wolontariuszką-coachem w fundacji pomagającej osobom z problemami w znalezieniu pracy. To było moje spełnienie marzeń o pomaganiu, a propozycję tę dostałam po 10 minutach wspólnej jazdy metrem
  • Dostałam propozycję pomocy w zbieraniu funduszy na mój startup
  • Dostałam bardzo dobre rady jak zmonetyzować swój pomysł
  • a nawet namiar na API, które pomoże ulepszyć wyszukiwanie na mojej stronie
  • pewna dziewczyna przysłała mi bardzo szczegółową listę książek, które pomogły jej w nauce
  • usłyszałam też słowa, które sprawiły że zaczęłam działać:

„Jeśli prezentujesz swój produkt i nie jest Ci wstyd, że nie jest niedokończony, to znaczy że prezentujesz go za późno” :D

Po każdym takim spotkaniu jestem bardzo pozytywnie naładowana energią do działania i czuję, że mogę przenosić góry. Bardzo polecam.

Tutaj znajdziesz mój artykuł z listą spotkań i namiarami na różne ciekawe grupy, w których ja jestem członkiem.

Brzmi nieźle? Polecam metodę małych kroków, z których pierwszym może być networking na linkedinie. Tutaj masz link do mojego profilu, napisz mi kilka słów o sobie i zaproś do znajomych. Kto wie, może możemy sobie w czymś pomóc?