Starość w UK
Pierwszego dnia po przeprowadzce do Londynu wygrzebaliśmy się z hotelu koło południa i wyszliśmy na poszukiwanie śniadania. Chcieliśmy koniecznie znaleźć typowy angielski pub i zjeść english breakfast. Po chwili spaceru byliśmy u celu, wchodzimy rozglądamy się, a tam pub pełen osób w wieku 60+. Roześmiani, piją piwko, czytają gazety, wesoło debatują i przyjaźnie się do nas uśmiechają, bo wyraźnie było widać, że jesteśmy zagubieni.
Na pewno do nas zagadali, ale już nie pamiętam, w pamięć wryło mi się natomiast moje osłupienie, kiedy zdałam sobie sprawę, że to nie jest spotkanie kółka emerytów czy też różańcowego, ale dzień jak co dzień dla nich.
To był szok kulturowy.
Mam wrażenie, że osoby starsze w Polsce są niewidzialne, wymazane z życia publicznego. Pewnie to też kwestia pieniędzy i niskich emerytur, że nie widać ich w restauracjach, kawiarniach czy kinach, ale wydaje mi się, że u podłoża tego leżą nie tylko czynniki materialne, ale i psychologiczne.
Proszę Państwa, czy w Polsce wypada się dobrze bawić na starość?
Całkiem niedawno spędziliśmy weekend w przepięknym Cotswolds. Lubimy zwiedzać miejscowe, małe muzea, dlatego też postanowiliśmy wybrać się do Muzeum Gordona Russela i Jet Age Muzeum. Gordon Russel to znany i zasłużony designer, projektował głównie meble. Muzeum jest położone w pięknym, odnowionym budynku. No więc wchodzimy, a w recepcji wita nas dwóch roześmianych starszych panów, bardzo odświętnie ubranych, przy czym jeden z nich miał tylko kilka zębów, ale zupełnie nie przeszkadzało mu to szczerzyć się do nas radośnie. Jeden z nich zapytał nas czy chcielibyśmy, aby nam opowiedział o Russelu i eksponatach. Była to jedna z najlepszych wizyt w muzeum w moim życiu – Ron opowiadał Gordonie, jakby to był jego kolega z ławki, pozwalał a wręcz zachęcał do dotykania eksponatów, widać było że niesamowicie go to pasjonuje.
Następnie udaliśmy się do Jet Age muzeum – muzeum samolotów, tam też cała obsługa to byli starsi ludzie, niektórzy ubrani w mundury, miejscowi zapaleńcy.
Są potrzebni. Jest dla nich miejsce w społeczeństwie.
Kiedy wychodzimy w sobotę na kawę lub spacer, z lubością podpatruję starsze pary, na wózkach, albo i nie, które siedzą razem w kawiarni i czytają gazety. Bo dlaczego mieliby tego nie robić?
Na mojej siłowni ćwiczą też osoby starsze, wydaje mi się, że mają karnety dofinansowane przez państwo. Zresztą nie tylko ćwiczą, kilku trenerów to osoby na emeryturze. Dlaczego nie?
A i jeszcze kiedy byliśmy w Cotswolds, nocowaliśmy w Airbnb u emerytowanej nauczycielki. Vivien ma 3 synów i 4 wnuków. Poranki spędza w świetlicy przedszkolnej, to jest jej praca. Wieczory i weekendy z synem i jego rodziną, która mieszka nieopodal i koniem, którego ma od lat. Dłuższe wolne – w Azji, gdzie mieszka jeden z synów. Leci właśnie znowu na najbliższą Wielkanoc. Ona wręcz tryskała energią i radością.
A słyszeliście może o Age UK, fundacji charytatywnej? Robią naprawdę fantastyczne rzeczy, polecam ich profil na facebooku. Przywraca wiarę w ludzkość. Mają teraz ściskającą za serce kampanię reklamową w metrze:
A wiecie co jest najlepsze?
W Anglii uważa się, że sytuacja osób starszych jest bardzo zła, żeby nie powiedzieć tragiczna. Przecież nadal są osoby, które starzeją się samotnie, które cierpią i nikt im nie pomaga.
Nie wiem jeszcze gdzie chciałabym się zestarzeć, ale na pewno chciałabym mieć taki komfort jak Anglicy.